Od kilku dni powtarzam sobie "muszę napisać o tym notkę". Czemu? Bo o pozytywach trzeba mówić, a  wręcz krzyczeć. W końcu d...



Od kilku dni powtarzam sobie "muszę napisać o tym notkę". Czemu? Bo o pozytywach trzeba mówić, a  wręcz krzyczeć. W końcu duma to jedno z przyjemniejszych uczuć, prawda?

Samodzielność

Klusek ostatnio ćwiczy samodzielne zachowania. Jedzenie całą twarzą oraz dłońmi wychodzi mu fenomenalnie. W takich momentach wybieram zawieszanie oka na czymś innym... fotelu z rzeczami do zszycia? To nigdy nie jest dobry wybór szczególnie, że daje możliwość Kluskowi na atak! Zazwyczaj nie kończy się to dobrze, bo prócz kaszki na całej jego powierzchni ja też dostaję nią rykoszetem. Sami pomyślcie, co może się stać, gdy brudne dziecko postanowi Cię przytulić? Małe brudne rączki wędrują za Twoją szyję torem standardowym, czyli koło policzków i zahaczając o włosy. Hm... kaszka we włosach, na policzku, a także na dopiero co założonej bluzce to nic o czym chciałabym dzisiaj pisać.
O brudnym dywanie też nie!

Naleśniki

Lubicie? Ja tak! Tego dnia, którego dzieje się akcja naszej opowieści postanowiłam olać kaszkę i zrobić naleśniki ku uciesze społeczności obecnej w moim jakże wielkim domu. Nie musiałam przeszukiwać wszystkich zakamarków, by zwabić społeczność do kuchni. Klusek wręcz nie mógł się doczekać aż dostanie swoją porcję! Grzecznie czekał, dyskutował, a w chwili niecierpliwości przyniósł grającą kostkę by umilić i przyśpieszyć proces powstawania jego porcji.

Na pierwszy rzut dostał jednego naleśnika z tatusiowymi powidłami. Ładnie pokrojony wylądował wraz z talerzykiem na stoliczku Kluska. Rzeczony usiadł i zaczął wcinać, a więc mogłam popracować nad porcją dla siebie.

Okazało się, że "świat to za mało", a raczej naleśnik to za mało. Klusek przyniósł talerzyk pokazał, że jest pusty i z cieknącą ślinką (mieszającą się z powidłami na brodzie i policzkach) wskazał właśnie usmażonego naleśnika. Z ciężkim sercem westchnęłam i oddałam mu naleśnika przekładając go na talerzyk. Oddałam naczynie Kluskowi i powiedziałam "tylko nie przewróć się i nie wywal". Uparcie zajęłam się swoją porcją. 

Coś mnie jednak tknęło i uznałam, że sprawdzę, jak tam posiłek mojego syna. Na ten widok serce mi urosło. Wrócił na miejsce nic nie wywalając i grzecznie jadł przy stoliku. On ma 15 miesięcy! To nawet nie półtora roku!

Duma kontra przerażenie

Niektóre mamy nie mogą się pogodzić z tym, że ich dziecko dojrzewa i zaczyna testować przywileje samodzielności. Ja się cieszę. Pomijam wszystkie samolubne przyczyny tej radości.
Spójrzmy na to w ten sposób:
1) Chłopak się rozwija, a więc jest zdrowy
2) Samodzielność oznacza niezależność, a więc danie wytchnienia rodzicom
3) Musi się czuć bezpiecznie skoro podejmuje własne, często ryzykowne działania
4) Nie boi się świata, a z radością go poznaje
5) Przy swoim zacięciu eksploracji wciąż zerka na nas szukając akceptacji i pozwolenia

Duma!
To uczucie zawsze powinno nam towarzyszyć widząc, jak nasze dziecko łapie za łyżkę i próbuje samo zjeść kaszkę, zupkę czy schabowego. To oznacza, że uczymy go ciekawości świata, a nie tracimy kontrolę. Dla naszej pociechy zawsze najważniejsze będzie, że rodzice powiedzą "jestem dumny z ciebie".

Zdjęcie z Instagrama Bored Panda. Oryginały na: http://www.secondlife.toys/en/ Artykuł znaleziony na Bored Panda zainspirował mnie do t...

Zdjęcie z Instagrama Bored Panda. Oryginały na: http://www.secondlife.toys/en/
Artykuł znaleziony na Bored Panda zainspirował mnie do tego posta. Czego dotyczył? Prostej sprawy. Jeśli zabawka się rozpruła zawsze można przeszyć jej element innej zabawki zamiast ją wyrzucać. Pomijam fakt, że zawsze przecież można zszyć zabawkę lub naszyć łatkę, ale... sama idea zmusiła mnie do przemyśleń.


O czym myśli LamiMummy, gdy widzi tak przeszyte zabawki?

Ha! Bardzo proste. Zmusiło mnie to do myślenia, że może zszycie zabawek lub łatka to najprostsze i najoszczędniejsze wyjście, ale praktyka zaproponowana przez Bored Panda może mieć znaczenie przełomowe dla rodziców i dzieci.

Zwróćcie uwagę, że ta praktyka to nic innego jak TRANSPLANTACJA. 

Dzięki temu możemy oswajać się z myślą o przeszczepianiu organów. My, dorośli, a także nasze dzieci. Ważny temat? O tak! Ostatnio przewija się w serialach i filmach i wciąż wymaga przypominania w naszej świadomości. Podczas poprzedniej mojej wizyty w przychodni (czyli w tym tygodniu) zgarnęłam nawet kartkę "Zgoda na życie", ale jeszcze jej nie wypełniłam. Pewnie obecność takiej zabawki bardziej, by mnie do tego zmobilizowała.

Może i jest to działanie podprogowe i na pierwszy rzut oka, dla osób, które nie zwracają na to uwagi wcale się to tak nie kojarzy, ale... gdzieś w świadomości się rodzi, że gdy jedna zabawka kończy swoje życie to może jeszcze zrobić coś dobrego, może stać się częścią naszej ulubionej, rozprutej zabawki. 

Do mnie ta idea przemawia!
Brawo Bored Panda!
Obsługiwane przez usługę Blogger.