W zeszłym tygodniu odbyła się impreza urodzinowa mojego Kluska, a to oznacza, że przeżyłam rok z dzieckiem! Pełen rok. Uznałam, że to będzie...

LamiMummy: Przeżyłam rok! Ten rok!

/
0 Comments
W zeszłym tygodniu odbyła się impreza urodzinowa mojego Kluska, a to oznacza, że przeżyłam rok z dzieckiem! Pełen rok. Uznałam, że to będzie dobry pretekst do małego podsumowania macierzyństwa.

Oczekiwania
W zasadzie nie miałam żadnych oczekiwań. Uznałam, że będzie co ma być. Skupiłam się na zajściu w ciążę i przeżyciu jej, a potem? Potem miało być jakoś. Miałam nadzieję na pomoc Pana Męża. Wiadomo jak to jest, do zmiany pieluchy matka nie jest niezbędna, tak samo jak i do spaceru. Dzięki macierzyństwu odkryłam, że po 4 latach małżeństwa i dwóch dodatkowych bycia razem mój Pan Mąż nie lubi spacerować. Ileż to można się dowiedzieć?! Więc miewałam nadzieję, że... będzie dobrze.

Plusy
Plusy są olbrzymie. Odkryłam pokłady mojej cierpliwości i gdzie kończy się zdrowy rozsądek, a zaczyna niewyspanie. Zaczęłam też poznawać granice własnego mieszkania oraz mojej cierpliwości. To zaskakujące jak możesz przegryźć niektóre rzeczy, a jak potrafisz się zmusić do zwrócenia komuś uwagi. Czasem też roztrząsałam różne sytuacje i plułam sobie w twarz mówiąc "powinnam zwrócić uwagę". Praca nad moim małym Projektem pokazała mi jak wielozadaniowa być potrafię i genialnie zorganizowana. Ba! Podejmowanie decyzji w stresujących sytuacjach? Naturalnie! Wizyta u lekarza za 10minut, a tu trzeba zjechać windą... ta w którą mieści się wózek ktoś zatrzymał, bo domykanie drzwi w windzie jest takie niemodne... Co robi mądra mama? Wyjmuje kółko z wózka, kombinacjami alpejskimi wciska rzeczony pojazd do windy i jedziemy. Co z tego, że potem ma się całe ręce brudne i ani grosz dobrego humoru? U lekarza jest się na czas!
Co więcej?
Poznaję każdego dnia tego małego człowieka od podszewki. Zazwyczaj jest to brudna i śmierdząca podszewka, ale...  to moja podszewka!

Minusy
Czy wstawanie w nocy może być minusem, jeśli wstajesz by przytulić Małe Szczęście?
Czy brak prywatności w łazience jest minusem jeśli jesteś dla kogoś całym światem?
Czy odkładanie hobby na zbyt krótki wieczór to minus jeśli cały dzień się uśmiechasz (czasem nieszczerze, bo właśnie masz ochotę rzucić patelnią o ścianę)?
Czy dywan wiecznie pełen zabawek to minus jeśli te zabawki oznaczają... że czasem, w którąś wejdziesz i powstrzymując przekleństwo dorobisz się obrzydliwego krwiaka?
Em... to nie zabrzmiało dobrze, a jest takie prawdziwe...

Reasumując
Może i mam wiecznie bałagan, a ja wyglądam jak potępiona. W drogeriach więcej czasu spędzam czytając składy kaszek, a nie wybierając super żel pod prysznic lub masło do ciała. Przez dłuższy czas zastanawiałam się czy wychodząc gdzieś dana bluzka jest odpowiednia do tego by szybko wyciągnąć pierś. To miłą odmiana do zastanawiania się czy coś do siebie pasuje albo czy... ładnie w czymś wyglądam.
Przez ten rok odkrywałam małe przyjemności życia takie jak popołudniowa drzemka (nie moja, a Kluska), albo pięknie pachnące mleczko do ciała. Wiem, że czysty obrus to przeżytek, ale odkurzam 2x w tygodniu. Nauczyłam się, że wyjście do parku czy ludzi to wielki plus. Częściej się też uśmiecham do obcych mam. Wiem, że mają ciężko i czasem potrzeba życzliwego uśmiechu bardziej niż czegokolwiek.
Przekonałam się, że jestem zdyscyplinowana, dobrze zorganizowana i... potrafię rzucić prawie wszystko by zatańczyć z dzieckiem na środku pokoju, tylko dlatego, że właśnie leci fajna piosenka w radiu.

Uwierzyłam w cuda
To co się działo ze mną przez 9 miesięcy to... było niezwykłe. Kto by pomyślał, że z... dwóch niewidocznych dla oka komórek, które co miesiąc (w przypadku kobiety) są... wydalane z organizmu może powstać coś tak niezwykłego jak człowiek. Nie mogłam się nadziwić jak, w tak krótkim czasie z kilku milimetrów człowieka powstaje 54cm dziecka, które jakimś niezwykłym zrządzeniem fizjologii wydostaje się na świat. Potem rośnie i rozwija się. Nie mam pojęcia jak to możliwe. Rok temu trzymałam go zmęczona w ramionach i modląca się by wszystkie dobre rady ludzie schowali sobie w kieszeń. Chciał jeść to jadł, nawet i po kilka godzin. Miałam swoje zmartwienia, a teraz? Teraz mam zmartwienie takie, że jeśli jem banana wiem, że po ułamku sekundy koło mnie będzie mały sęp stał na własnych nogach i mi skąpił każdego kęsa.
Cud!
Ten mały cud rok teku miał problem, żeby odwrócić się na drugi bok, a dziś śpiewa piosenki "mamamamama" albo "tatatata", macha mówiąc "papa" i uczy się mówić "bach" za każdym razem gdy rozwali wieżę z klocków.
To nie cud? I... kurcze! Każdy z nas jest takim cudem!


You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.