Dziś dzień postaci z bajek i z tej okazji miałam kilka przemyśleń już wczoraj. Bajki kiedyś "Za moich czasów..." to jeden ...



Dziś dzień postaci z bajek i z tej okazji miałam kilka przemyśleń już wczoraj.

Bajki kiedyś

"Za moich czasów..." to jeden z najpopularniejszych początków zdań, które mają sugerować, że przeszłość była lepsza. Według mnie jeśli chodzi o bajki była dużo lepsza!

Z rozrzewnieniem wspominam Było sobie życie lub niezapomniane sobotnie poranki z Disneyem i codzienne czekanie na wieczorynki. Teraz tego nie ma. Są inne bajki, które mają bawić nie tylko dzieci, ale i dorosłych lub nie niosą za sobą żadnego przekazu. Wspominam z uśmiechem na ustach Muminki lub Gumisie, a nawet Bobry z Wiklinowej Zatoki.

Czego uczyły mnie te bajki? Wydaje mi się, że dobra. Zwykłego i ludzkiego dobra. Niosły za sobą wartości takie jak przyjaźń, szczerość i... wiele innych pozytywnych emocji. Oczywiście, były także produkcje takie jak Tom & Jerry lub ScoobyDoo, ale akurat to mnie nie bawiło ze względu, że byłam dziewczynką, a przemoc i dziewczynki rzadko idą w parze.

Dzięki Było sobie życie nie miałam żadnych problemów by powiedzieć na co dzieli się krew lub by pojąć tajemnice związane z genami i DNA. Prosta i fajna bajka uczyła i bawiła, czyli łączyła przyjemne z pożytecznym. Nadal cieszę się widząc gry, filmy i zabawy związane z tą bajką. Mam nadzieję, że niebawem uda mi się nabyć je dla mojego syna by też poznał tę serię.

Bajki dziś

Przeraża mnie, gdy widzę produkcje o gąbkach i wiewiórkach na dnie oceanu. Nie mam pojęcia, co za sobą niosą mimo, że widziałam je kilka razy w życiu. Jestem dumna, że w moim domu nie ma telewizora (mimo, że czasem chciałabym móc pograć na konsoli i... ale może kiedyś się uda zaserwować sobie i taką rozrywkę), w którym non stop lecą bajki, na które nie mam wpływu. Tak, chyba należę do tych mam, które lubią mieć kontrolę. Usprawiedliwiam się tym, że ta kontrola to chyba zdrowy objaw w tym wypadku. Bajki też kształtują nasze dzieci, więc dobrze wybierać je z głową.

Z czystym sumieniem mogę polecić W głowie się nie mieści.
To film animowany, który uczy nie tylko dzieci, ale i rodziców o uczuciach. Z tego co czytałam, wszystkie przedstawione w nim teorie znajdują swoje odbicie w psychologii, a więc więzi i odczucia są realnym odbiciem tego, co może dziać się także w świecie naszych dzieci. Dla mnie rozmawianie o uczuciach tych trudniejszych z kimkolwiek jest wielkim wyzwaniem. Trudno było mi usiąść z dzieckiem i strojąc miny mówić jakie uczucia mogą obrazować. Ta bajka pokazała mi, że... smutek też jest ważny i nie jest negatywnym uczuciem, a także potrzebnym. Myślę, że rodzice mogą wiele dobrego z tej bajki wyciągnąć i dać pole do rozmów z dziećmi. Wyszła też seria książeczek, które mogą być punktem wypadowym do rozmawiania o emocjach. Co dla mnie jest ważniejsze, w tej bajce nie chodzi o dwuznaczny humor, który bawi rodziców i dzieci, a o trudne tematy bardzo przystępnie przedstawione chyba dla każdej grupy wiekowej. Uwaga! Wzrusza!

Drugim filmem, który ostatnio obejrzałam, a który mogę polecić to... Zootopia.
Na początku naśmiewałam się nieco z tej bajki, ale odkryłam, że może być to dobry sposób by porozmawiać z dziećmi o postrzeganiu innych ze względu na ich wygląd lub zachowanie. Dobrze czasem dać komuś drugą szanse i spróbować z nim się zaprzyjaźnić mimo, że wydaje się kimś kogo można tylko skreślić i zapomnieć o tej znajomości. Miałam takiego kolegę w szkole. Był nadpobudliwy, ale do tego dociekliwy. Sprawiał problemy wychowawcze, ale dzięki nauczycielom, którzy przesadzili go przede mną mogłam wraz z drugim kolegą wyjaśniać mu jakieś zagadnienia z matematyki. Z uporem maniaka mówiłam "nie ściągniesz pracy domowej, ale mogę na przerwie pomóc ci ją rozwiązać samemu". Nie wiem czy wyszedł na ludzi, ale cieszę się, że mimo uprzedzeń, które mogłam względem niego mieć przełamałam się by mu próbować pomóc. Kto wie? Może właśnie Wasze dziecko przełamie jakiś schemat i wyciągnie rękę do osoby, która potrzebuje pomocy dzięki np. takiej bajce jak Zootopia.

Po co w ogóle bajki?

Mogła bym pisać wiele o rozwijaniu wyobraźni i nauce czytania i poszanowania dla książek. Ba! Mogłabym się rozpisywać o poszerzaniu słownictwa i poznawaniu norm moralnych i społecznych, a także o karmieniu złudzeniami, ale... dla mnie najważniejsze w tym wszystkim jest to, by rozmawiać z własnym dzieckiem. Nie! Pytanie "jak minął dzień" to nie rozmowa. Wspólna konwersacja zaczyna się od opowieści. Za czasów mojego dzieciństwa mama prosiła o opowiedzenie filmu, na którym byłam z klasą w kinie. Oczywiście, chciałam się z nią podzielić tym, ale musiałam nauczyć się opowiadać z sensem o tym co widziałam. Gdy oglądamy wspólnie bajkę dobrze czasem powiedzieć coś na bieżąco lub po wyłączeniu bajki, przytulając się opowiedzieć sobie co było dobre a co złe w tej bajce. Kto był dobrym charakterem, a kto złym lub co my byśmy zrobili w takiej sytuacji. To wielka nauka dla dziecka, a dodatkowo uczy rozmawiać nawet na trudniejsze tematy.

I co? Bajki są potrzebne?
No wiem, DZIEŃ POSTACI Z BAJEK, a ja tylko o bajkach a nie o bohaterach, którzy są dla nas więcej niż wyjątkowi, ale... o tym na pewno poczytacie w tysiącu innych miejsc.

Wesołego Dnia Postaci z Bajek :)

Chciałoby się napisać „to nasza pierwsza” jesień, ale prawdę mówiąc to ta będzie już drugą, bo Żuczek urodził się latem. Poza ty...







Chciałoby się napisać „to nasza pierwsza” jesień, ale prawdę mówiąc to ta będzie już drugą, bo Żuczek urodził się latem. Poza tym jakoś ta pierwsza nie zapadła mi aż tak w pamięć, teraz natomiast widzę nowe wyzwania… i już się na nie cieszę :)

Jesiennie i kasztanowo

Pierwsza rzecz, którą można robić jesienią, i to nawet z najmniejszymi maluchami, to zbieranie kasztanów. Otwierają one mnóstwo możliwości, także macie pole do popisu. Dzieci powinny dotykać różnych faktur i tu akurat kasztany nie są jakieś rewelacyjne, bo są gładziutkie i bardzo miłe w dotyku. Ale już w skórce… Trochę się bałam jak Króliczek zareaguje na kolce, ale była zainteresowana i nie bała się dotykania ich. Taki oto prosty sposób na poznawanie nowego przedmiotu, oglądanie kształtu i koloru, dotykanie, mizianie, pewnie i próbowanie, smakowanie. Wiecie, zawsze można je obmyć lub wytrzeć, a nawet sparzyć… zostawiam pod rozwagę. Moje Dziecko akurat dostaje takie prosto z ziemi.
Kiedy już zbierzemy kasztany to od razu przychodzą nam do głowy ludziki, które dzielnie produkowaliśmy na plastyce w szkole, a nawet przedszkolu. Roczniaki chyba im jeszcze nie sprostają, co nie znaczy, że nie warto tych jesiennych okrąglaczków zbierać. W przypływie desperacji, że oto Dziecia trzeba czymś zająć, bo należałoby jednak przygotować jakiś obiad. Czy cuś. (Wiecie, tu można wstawić wszystko, także pisanie posty na bloga) taki oto pomysł nam się wyklarował, że można kasztankami rzucać do celu. A pod ręką akurat była… wytłaczanka do jajek (tak, musiałam to wygooglać). Z jej pomocą to można nawet celować na punkty, czyli im bliżej środka wytłaczanki tym lepiej.


Zabaw z kasztankami może być mnóstwo. Ot, chociażby grzechotka. Aż boję się pomyśleć jaki to by był dźwięk,  gdyby napełnić nimi metalowe pudełko! :) Ale jakby wrzucić jednego niewinnego kasztanka do plastykowej butelki… No, nie byłoby tak donośnie, ale na pewno ciekawie i zupełnie inaczej niż szumi przesypywany w ten sposób mak, ryż czy groch. Nam akurat niewiele do szczęścia na tym etapie potrzeba, bo wystarczy, że można przekładać coś z pudełka do pudełka. A do tego kasztanki nadają się bardzo dobrze. Zabawę można urozmaicić też żołędziami czy szyszkami, szczególnie dostępnymi jesienią szyszkami bukowymi (podręczny ekspert mówi mi, że to się nazywa buczyna i na pewno nie jest szyszką, ale dla mnie to „szyszki”, choć oczywiście szyszkami formalnie nie są.)

 

 

Czy deszcz czy słota... warto spacerować

Cokolwiek zbierzecie w jesiennym parku czy lesie najważniejsze jest to, żeby jesień była czasem aktywności. Teraz przygotowujemy się na zimę i jeśli nasz organizm nie przyzwyczai się do chłodku to jak będziemy spacerować zimową porą? A spacery są ważne dla odporności i dobrego funkcjonowania. To porcja aktywności, o którą warto dbać, szczególnie jeśli są one jedyną jej formą. Póki co, oby jesień jak najdłużej rozpieszczała nas słońcem i ciepełkiem, a jeśli przyjdzie słota… cóż, bądźmy na nią gotowi i szykujmy się na chlapanie kaloszami w kałużach. :)



Obsługiwane przez usługę Blogger.