Z perspektywy 11 miesięcy wiem, że popełniłam kilka błędów. Nikt jednak nie jest nieskazitelny i każdy ma prawo do... kilku, prawda? Jak t...

LamiMummy: Nasze zasypianie, czyli rytuały wieczorne w praktyce

/
0 Comments
Z perspektywy 11 miesięcy wiem, że popełniłam kilka błędów. Nikt jednak nie jest nieskazitelny i każdy ma prawo do... kilku, prawda?

Jak to wyglądało?
Czekałam na wyjście ze szpitala po to by zacząć rytuały. Bardzo paliłam się do tego, bo przecież to podstawa zdrowego zasypiania. Nikt nigdy nie sprecyzował mi jak powinno to wyglądać więc sporo się głowiłam czy najpierw czytanie, kołysanki czy pierś przed czy po kąpieli i gdzie w tym wszystkim chwila na paciorek. Uznałam, że wreszcie znalazłam mój sposób! A mianowicie:
1) Pielęgnacja wieczorna: przemywanie twarzy i uszu, witaminka D i póki był pępuszek pielęgnacja kikuta.
2) Kąpiel.
3) Oliwkowanie + masaż bardzo domorosły, ale z sercem
4) Pierś symultanicznie do paciorka, kołysanek i czytania.

Jak zaczynało się zmieniać?
Czas najpierw zweryfikował czytanie. Fistaszek zasypiał zazwyczaj podczas 3 kołysanek (zawsze ten sam schemat: "W górze tyle gwiazd", czyli "Aaa, kotki dwa", potem "Był sobie król..." i na koniec "Na Wojtusia z popielnika"). Później starałam się czytać w ciągu dnia i czytanie odpadło nam.

Następne w linii odstrzału było karmienie. Gdy już nieco odchodziłam od karmienia zostawiałam tylko to na noc. Gorzej jednak, gdy z tego chciałam zrezygnować już i... okazało się to ciężkim ciosem dla Fistaszka. Potrzebował czegoś zastępczego do ciumkania. Nie chciałam mu dawać smoczka, którego odrzucił bardzo wcześnie. Butelki nie lubił, a po nocnej higienie ząbków ostatnie czego bym chciała to dawanie mu modyfikowanego mleka. Tak więc najpierw próbowałam przekonać go do Przyjaciółki Żyrafy, ale była nieco za duża dla niego. Skończył z czerwonym, pluszowym smokiem. Jego nóżki idealnie pasowały do buzi wiec ssał je i tak się uspakajał.

Niestety, To nie był koniec zmian. Z bólem serca uznałam, że tulenie jest super, ale chłopak musi nauczyć się zasypiać we własnym łóżku, a nie na rękach. Swoje zresztą waży i ramiona i mnie i Panu Mężowi już zaczynały odpadać. Nie mamy za wygodnego łóżka więc w nocy mój kręgosłup nie odpoczywa za dobrze, a dochodziłam do momentów, gdy przychodził czas na odłożenie dziecka miałam blokadę i zastanawiałam się czy dam radę się przychylić. Oj, moja Słodka Kluseczka...

Od jakiś 2 tygodni trenujemy usypianie w łóżku. Nie jest łatwo. Już się nieco przyzwyczaił do tego, ale dziś było źle. Obudził się po niecałej godzinie i znowu trzeba było próbować to samo.

Co pomaga?
U nas sprawdzało się bujanie w ramionach. Teraz bujanie w łóżku, a raczej troszkę takie... turlanie? delikatnie z boku na bok. Niestety, ruch i "chwyt" musi być dość zdecydowany bo momentalnie, gdy zaczynał się płacz zaczynały się próby przekręcenia na brzuch by usiąść, a to prosta droga by wstać. Jak łatwo się domyślić: wstawanie jest wrogiem zasypiania! A więc... brzydko powiem "pacyfikacja". Serce się kraja czasem. Za każdym razem, gdy podchodzę do niego bo płacze w nocy biorę go na ręce, przytulam i dopiero odkładam. Staram się śpiewać.

Ostatnio wróciłam do prób z karuzelą. Chociaż chyba powinnam powiedzieć: pozytywką od karuzeli. Pałąk eksmitowałam dawno temu bo przeszkadzał w odkładaniu Szkraba. Teraz go inspiruje zamontowany koło kaloryfera. Fistaszek umie uruchamiać sobie sam pozytywkę i... nawet dzisiaj wstawał do niej i uspokoił się dopiero, gdy zaczęła grać i światełka zaczęły migać.

Nie jest łatwo!

Co radzę?
Tu chyba akurat nie będzie niespodzianek.
RYTUAŁY!
To bardzo ważne by wszystko działo się w stałej porze i w stały sposób. Według mnie dziecko się przyzwyczaja. Czasem się wybudzi podczas jakiś czynności, ale wydaje mi się, że inaczej nie miałby poczucia, że to wieczór i nocne spanie. Trzeba być też konsekwentnym. Czas na sen? Dziecko chce brykać? Nie! Pora na sen. Tul, wyciszaj, ale nie pozwalaj dziecku brykać. Jest dla niego za wcześnie? Możliwe. Kładź go później. Ja jednak zdecydowałam się na brak drzemek od ok 16:30-17. Jak widzę, że koło 17 trze oczka to staram się go zająć, rozbudzić, poganiać się po dywanie, wygilgotwać. Gdy będzie bardziej zmęczony,  łatwiej uśnie, prawda?

Karmienie jest ważne, ale nie wiem czy jednak nie przed myciem. Niech potem będzie czas na umycie ząbków lub przetarcie dziąsełek. To ułatwi potem odstawianie od piersi. Żałuję, że nie wiedziałam tego, gdy zaczynałam układać moje rytuały.

No i... tulenie jest fantastyczne, ale czasem trzeba spróbować na skraju snu a jawy odłożyć dziecko do łóżeczka. Trudno wyczuć ten moment? Określ go sobie. Po ubraniu w śpiochy, albo po zwrotce kołysanki. Fajnie byś była przy dziecku jeszcze przez kilka chwil by wiedziało, że nie opuściłaś go tylko jesteś nadal, tylko ono jest w łóżku.

Wszystko mądrze brzmi? Wierzcie! Popełniłam swoje błędy i mam nadzieję, że Wy popełnicie inne, łatwiejsze do ogarnięcia. A kto wie? Może Wasz sposób będzie idealny?

A tak na dokładkę...
Pomoc Tatusiów w kąpieli jest super. Mamy chłopca więc podczas kąpieli zaczęłam się wycofywać z łazienki. Długi czas sama go myłam i wszystko robiłam podczas tych rytuałów, ale wielkim wytchnieniem jest, gdy mogę ogarnąć to jakie mam śpiochy, naszykować sobie pieluchę lub zaprać jeśli "coś" wypłynęło. Staram się już być tłem podczas samej kąpieli by starała się męską domeną. Chciałam by Tata masował Fistaszka, ale... Tata zaprotestował. Szkoda, bo chciałam by przez ten dotyk łapali fajną więź i by Tata nauczył się na dziecku takiej czułej delikatności.

Pamiętajcie! Nie wszystko trzeba robić własnymi rękoma!


You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.