Karmię piersią i już. Moje Dziecko ma teraz 7,5 miesiąca. Nie wydaje mi się, żeby to było długo albo jakoś ponadprzeciętnie....

Mały ssak jest głodny, czyli dlaczego karmię piersią

/
0 Comments

 

Karmię piersią i już.

Moje Dziecko ma teraz 7,5 miesiąca. Nie wydaje mi się, żeby to było długo albo jakoś ponadprzeciętnie. Na razie nie spotkałam się z tym, żeby ktoś się temu dziwił. Zdziwienie budziło to, że moja Kruszynka nie piła i nie jadła niczego poza mlekiem przez pierwsze 6 miesięcy. I każdemu to polecam. Nie dlatego, że fajnie dostarczać dziecku wszystkiego, czego potrzebuje. I nie dlatego, że wygodnie jest mieć pod ręką zawsze i wszędzie gotowy napój i posiłek, w odpowiedniej temperaturze i naczyniu. I nawet nie dlatego, że podczas każdego karmienia się przytulamy i jest ono gwarancją trwania laktacji, póki jest ona potrzebna. Karmimy się wyłącznie piersią przez pierwsze 6 miesięcy dlatego, że takie są najnowsze zalecenia i dlatego, że jest to najlepsze dla naszego dziecka. Tyle i tylko tyle. Tyle i aż tyle!


Co z dietą?

Nie jestem lekarzem, ani dietetykiem. Nie będzie więc pisała o tym, ile to kwasów tłuszczowych, a ile żelaza, a ile witamin zawiera mleko. Takich informacji można poszukać u Hafiji (hafija.pl), na stronie CentrumNauki o Laktacji czy też w Standardach Medycznych dotyczących żywienia niemowląt (żeby nie było, że tylko osoby promujące karmienie naturalne dostrzegają wartość mleka kobiecego).
Ja wiem tyle: w mleku, które produkuję jest wszystko, czego mojej Małej potrzeba. Ma tam tyle witamin, tłuszczów, białka, minerałów, ile potrzebuje. Ja muszę tylko zadbać o to, żeby nie zabrakło ich w moim organizmie. Bo w mleku one będą, póki ja będę jeszcze miała jakikolwiek zapas. Jeśli ich zabraknie – to dla mnie. W związku z tym spokojnie, Jej nic się nie stanie, ale o siebie też muszę zadbać. Nie jestem mistrzynią zdrowej diety, ale pamiętam o warzywach, owocach, produktach pełnoziarnistych. No i czekoladzie. Wszak dobra dieta jest różnorodna. Można by tu zażartować, że dlatego raz jem gorzką, a raz mleczną, i… nie byłoby to dalekie od prawdy. Ale potem popijam moją czekoladę mlekiem, maślanką, kawą zbożową. Zagryzam pestkami słonecznika czy dyni. No, śledziem nie zagryzam (to dopiero w kolejnej ciąży), ale jest obecny w mojej diecie :)

A do składników odżywczych, co do których i tak zwykły śmiertelnik nie wie, ile dokładnie powinien ich wchłonąć każdego dnia, dorzućmy jeszcze: przeciwciała, komórki macierzyste, hormony, enzymy… I wiecie co, to właśnie mnie przekonuje. W mieszance też są składniki odżywcze. Są odmierzone, sprawdzone, przebadane. Ale w mleku mamy są składniki, których w mieszance nie ma i nie będzie. I one są chyba nawet ważniejsze.

Nie wiem, jaki jest wasz wybór. 

Czy karmicie piersią z wygody (ja, karmię z wygody, żeby nie wyparzać, nie mieszać, nie kupować nowych smoczków i nie martwić się odbijaniem), a może z oszczędności (to też ja, no, bo po co miałabym płacić za coś, co sama produkuję za darmo), czy po prostu z miłości do Waszego maluszka (a co, z tego powodu też karmię!) – warto!
Wiem, że są różne powody, które uniemożliwiają lub utrudniają karmienie maturalne. Są i minusy karmienia, takie jak wypływanie pokarmu między karmieniami lub podczas karmienia, ale z drugiej piersi, czy konieczność bycia dyspozycyjnym. Ale popatrzmy na plusy.

Gorąco zachęcam, by znaleźć się wśród 14% kobiet karmiących piersią do 6 miesiąca życia dziecka. Powiększmy tę liczbę, a póki co… mnie jakoś to dodaje sił, że było tyle przeszkód do pokonania, że tyle kobiet się poddało albo wybrało inaczej. A ja karmię nadal.
Ale tak najbardziej to chyba cieszy się z tego moja Córeczka! :)


A teraz bonus!

Wiecie, staram się jeść zdrowo, ale jest różnie. A ma być różnorodnie.
Cóż… posiadłam supermoc karmienia, ale w pakiecie nie było supermocy nie-tykaj-czekolady. A teraz proponuję mały rachunek sumienia, a jeśli lubicie tę nazwę to nazwijmy to psychotestem

Wymień warzywa, które ostatnio zjadłaś/-eś!
Wyniki… No to… za każde warzywo jest jeden punkt. Czekolada się nie liczy. Za chipsy o smaku warzyw możesz sobie odjąć punkt co najwyżej. Marchewka jest warzywem (na pochybel urzędasom UE).

Wyniki: Od 1-3 punktów: no, wiesz, można by więcej nawet zimą. Marchewkę liczyłaś? A ziemniaki? No to polecamy pomidory, ogórki, sałatkę, rzodkiewkę… pasują do wielu kanapek i są pyszne. Natka pietruszki też się liczy, a jest super zdrowa!

3-7 punktów: nadal można lepiej, ale widać, że niezła podstawa jest. Teraz tylko poszukać inspiracji, a na zimę polecamy kiszonki i mrożonki (z braku świeżych warzyw rodzimych, a coś jeść trzeba).

8 i więcej punktów: Brawo! Oby tak dalej! Poleć jakiś fajny przepis albo sposób na codzienną porcję warzyw w komentarzu :)

Polecamy Internet jako niezawodne źródło inspiracji i wegetariańskich i warzywnych. Smacznego! :)



You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.