Niedawno doświadczyłam przykrej sytuacji, gdy w zasadzie zostałam wyproszona z dzieckiem z kościoła, bo przeszkadzałam w skupieniu ...

Miejsce dziecka w Kościele okiem LamiMummy

/
3 Comments



Niedawno doświadczyłam przykrej sytuacji, gdy w zasadzie zostałam wyproszona z dzieckiem z kościoła, bo przeszkadzałam w skupieniu jednej pani (około 40 lat, sama miała na oko 10 letnią córkę). Zaczęłam myśleć o miejscu dziecka i matki w Kościele.

Nasze początki i założenia

Wszystko jest pięknie, gdy przychodzisz do kościoła z brzuszkiem. Ludzie się uśmiechają, a nawet ustępują ci miejsca. Rewelacja. Chciałoby się powiedzieć "chwilo trwaj", gdyby nie fakt, że pod koniec ciąży wysiedzenie na godzinnej Mszy robi się problematyczne.

Po porodzie rodzi się pytanie "kiedy pierwszy raz pójść do kościoła?" Ja rodziłam w czwartek i w niedzielę wieczorem miałam wypis. Papiery do wyjścia dostałam ok. 17. Zagryzłam zęby z żalu, że nie zostałam do poniedziałku bo Msza w szpitalu była o 19. Chętnie bym zabrała Kluska w "korytku" i wybrała się na szpitalną Mszę. W końcu miałam za co... i za kogo dziękować. W kolejnym tygodniu (a była to zima) nie wychodziliśmy jeszcze na spacery, a Młody jadł baaaaaaaaaaaaardzo często, więc o wyrwaniu się na niedzielną Mszę także nie było mowy. Po dwóch tygodniach udało nam się trafić na Eucharystię. Niektórzy się dziwili, że zabieram takiego małego szkraba w skupisko ludzi, ale uznaliśmy, że wychodzi już na godzinne spacery w ziąb. Poza tym, skoro postanowiliśmy hartować malucha to kościół mu na pewno nie zaszkodzi.

Do chrztu zanieśliśmy go, gdy miał dwa i pół miesiąca. W pewnym momencie żałowałam, że nie zrobiliśmy tego wcześniej, ale nasz Klusek i tak zniósł to dzielnie.

I właśnie! Stał się małym katolikiem, a więc zyskał pełne prawo do uczestniczenia w życiu Kościoła.


Maluch w wózku

Ludzie w większości nie mają nic przeciwko widząc śpiące dziecko. Gdy marudzi i jest brane na rękę, też nie ma problemu. Schody zaczynają się wraz z płaczem. Ba! Czasem wystarczy wyjęcie dziecka z wózka. Ludzie sami zaczynają się rozpraszać i gaworzyć, albo krzywo patrzeć. Jakim prawem pokazujemy mu to co się dzieje na ołtarzu? Ano takim, że stał się częścią tej wspólnoty i też ma prawo wiedzieć i widzieć.

Wiele się słyszy o przychodzeniu z dziećmi do kościoła, o przykładzie tatusiów i o tym, żeby od najmłodszych lat oswajać dziecko i wpajać mu, że to, co dzieje się na Mszy jest ważne. Nikt jednak nie mówi, że mamy z najmniejszymi dziećmi są ledwo tolerowane na Mszach dla dzieci lub rodzin. Może inaczej by było, gdyby faktycznie na takie Msze przychodziły rodziny i dzieci, a nie (jak na każdą Mszę) 80% staruszków. 


Dziecko na własnych nóżkach

To temat bardzo mi teraz bliski. Odkąd Klusek chodzi i dałam mu taką możliwość, chętnie poznaje kościół. Robię wszystko, by ograniczał się do pierwszego stopnia schodów i by nawet mu się nie śniło wchodzenie do prezbiterium. Co gorsza, są przecież inne dzieci, od których lepiej się ciągnie przykład niż od mamy. W ten sposób stałym elementem, który trzeba odwiedzić na Mszy stał się łańcuch przy chrzcielnicy. Próbuję Malucha ograniczyć do bocznej nawy, gdzie ludzie przecież w jakiś sposób są skupieni na... Mszy w nieco inny (dla mnie tajemny) sposób.


Skupienie

Czy dziecko przeszkadza się skupić w kościele i na Mszy? Oczywiście! Nie tylko rodzicom, którzy zazwyczaj biegają za pociechą i starają się nadążyć za każdą skapującą śliną. Są też ludzie, którzy skupiają się na dzieciach, a nie na tym co się dzieje na ołtarzu. W zasadzie... póki dziecko nie przewróci się lub nie wpadnie na takiego człowieka, on wcale nie musi się nim interesować. Może skupiać się na czym tylko chce. Przecież nikt nie każe ci wodzić oczami za dzieckiem! Jeśli maluch płacze to może być problem. Takim samy problemem jednak jest to, że ktoś nie umie czytać czytań a bierze się za to i nijak ani słowa nie zrozumiesz z pierwszej części Liturgii Słowa. Bywa.

Inną rzeczą jest to, że takie biegające dziecko i cieszące się życiem i nowo odkrytą możliwością podnoszenia dywanu na pierwszym schodku może być motorem do przemyśleń na temat Dziecieństwa Jezusa. Piękny motyw przewodni do kontemplacji! W zasadzie możemy być wdzięczni szkrabom, że mogą się stać motorem do przemyśleń, o których być może dawno już zapomnieliśmy lub nigdy nie mieliśmy okazji pomyśleć.


Moja "przygoda"

Tu chciałam wspomnieć o tym, co zainspirowało mnie do tego posta, czy też artykułu. Byliśmy z Kluskiem i Śliweczką na Mszy w naszym rodzinnym mieście. Ta Eucharystia poprzedzała procesję. Sama nie lubię łazić na takie spędy, ale skoro Babcia chciała to nie było sensu się kłócić. Pierwszym problemem było to, że Msza nie była dla dzieci, a dla młodzieży. Ta dla dzieci w dzień Bożego Ciała jest... jakby wycinana z grafika, bo w tym czasie jest procesja, a po niej następuje Suma. Z braku możliwości wyboru traf chciał, że poszliśmy na tę Mszę.

Klusek do kazania dzielnie siedział w wózku oswajając się z nowym miejscem. Potem jednak nie wytrzymał i uznał, że pora ruszyć i poznać ten przybytek organoleptycznie. Wiedziałam doskonale, że zatrzymując go teraz spowoduję wielki lament, a przecież jeśli czyjąkolwiek uwagę skupi malec to pierwszych rzędów lub osób, koło których uda mu się przemknąć. Nie pozwalałam mu przechodzić za środek kościoła, ani wchodzić dalej niż na pierwszy stopień. Dzielnie prowadzałam go do Śliwki i dawałam mu wrócić na początek kościoła.

Do momentu!

Sama nie wiem, który to był moment Mszy, ale coś koło połowy. Wspomniana na samym początku kobieta zatrzymała mnie i powiedziała "niech pani zabierze dziecko na koniec kościoła, bo nie mogę się skupić". Sama stała w tej dalszej połowie i miałam ochotę powiedzieć "ale niech się pani skupia lub przejdzie bliżej, a nie za filarem, będzie łatwiej". Na końcu języka też miałam "ale on też jest katolikiem i uczestniczy we Mszy jak potrafi". Tak, Klusek potrafi tańczyć nawet do Chwała na wysokości, Spowiedzi Powszechnej lub Ojcze Nasz i to też tego mówionego, a nie śpiewanego.

Skinęłam pani głową i udałam się z Kluskiem na tyły. Modlitwę Wiernych spędziliśmy już w kruchcie, bo na tyłach Młody trzymany w rękach zaczął krzyczeć i się wyrywać. W kruchcie ludzie zaczęli się oglądać na nas. Wyszliśmy przed kościół, bo przecież przy otwartych drzwiach nadal słychać, a Klusek POWINIEN zaraz pójść spać. Podczas Podniesienia znów ktoś mu machną ręką, by się trochę uspokoił. On jednak był w szale, bo przecież nic złego nie robił. Chodził, poznawał, był w Domu Ojca, a więc w miejscu, które powinno być przyjazne, pełne miłości, a nie wykluczenia tylko dlatego, że jest za młody by siedzieć grzecznie w ławce. 

Ja zaczęłam płakać. Może to daleko idące skojarzenie, ale poczułam się jak Maryja, której nie chcieli w żadnej gospodzie. Poczułam się wyproszona z kościoła tylko dlatego, że moje dziecko jest ciekawe świata i nie potrafi karnie siedzieć w wózku.

Nie chcę dawać mu zabawek do kościoła, bo nie o to chodzi, by dziecko bawiło się potem resorakami na schodach do prezbiterium! Nie o to chodzi, by bawić się lalą w kościele. Chcę, by się przyzwyczajał, że jesteśmy razem, a w tym miejscu może czuć się dobrze i swobodnie, a nie być zastraszonym i jak najszybciej chcieć wyjść, by móc pobiegać przed kościołem. 


Drobny apel


Jeśli widzicie mamę z dzieckiem, jeśli wam to przeszkadza, to... pomyślcie może o własnych mamach? O tym, że Jezus też biegał i też może komuś przeszkadzał w modlitwach. W końcu nie był niewiniątkiem, bo ucieczka rodzicom, by poczytać Pismo Święte i nauczać w świątyni to nie przejaw karności i grzecznego siedzenia w ławce, ale chęć poznania świata i inicjatywa, którą podjął.

Gdy byłam na naukach, by zostać chrzestną dla córeczki Śliweczki, ksiądz powiedział rzecz, która utkwiła mi w pamięci. Dziecko nim zacznie pojmować czym jest grzech jest świętsze od papieża i jest bliżej Boga niż nam się wydaje. Po chrzcie został obmyty z grzechu i póki nie wie czym jest dobro i zło jest bezgrzeszne. 

Może właśnie to biegające dziecko, cieszące się każdym kwiatkiem lub słojem na polakierowanej ławce chce dać nam jakąś naukę? Może właśnie przez tego płaczącego szkraba Bóg próbuje powiedzieć nam coś ważnego?



"Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże." Mk 10, 14


You may also like

3 komentarze:

  1. A Jezus powiedział ,, nie zabraniajcie im (dzieciom)przychodzić do mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Dlatego ten cytat napisałam na końcu posta. Na całe szczęście, mam też dobre doświadczenia z dzieckiem w kościele :)
      Zapraszam do obejrzenia mojego filmiku: https://youtu.be/_79u6TSAYYc

      Usuń
  2. 51 year-old Physical Therapy Assistant Isa Noddle, hailing from Swift Current enjoys watching movies like Divine Horsemen: The Living Gods of Haiti and Singing. Took a trip to Ilulissat Icefjord and drives a Ferrari 250 GT California. kliknij, aby przesledzic

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.